Ceny mieszkań w Polsce już od dłuższego czasu nieustannie drożeją i osiągają wręcz zawrotne ceny. Sprawy nie polepszyły również lockdowny w 2020 i 2021 roku spowodowane pandemią koronawirus. Wysokie ceny nieruchomości znów znacząco wzrosły (o kilkanaście, a w niektórych przypadkach nawet kilkadziesiąt procent). Jak tłumaczą taką sytuację eksperci? Jak drożejące mieszkania przekładają się na siłę nabywczą Polaków?

Dalsze wzrosty cen nieruchomości

W maju na rynku pierwotnym wzrost wyniósł 13 proc., a na wtórym 7 proc. rok do roku, co daje odpowiednio 8510 złotych i 8296 złotych za metr kwadratowy. Jeszcze większy wzrost został odnotowany w cenach domów. Średnia cena za mkw. na rynku pierwotnym wynosi 4800 złotych (wzrost o 13 proc.), a wtórnym 4706 złotych (wzrost o 14 proc.). Co więcej, według serwisu Otodom, w drugim kwartale 2021 roku wzrosła liczba wyszukiwań dotyczących ofert sprzedaży mieszkań – aż o 77 proc. więcej w porównaniu z poprzednim rokiem.

Ceny mieszkań a przyszłość partii rządzącej

W 11 miastach Polski zostały odnotowane rekordowo wysokie ceny nieruchomości, m. in. uśredniona cena metra kwadratowego mieszkania w Krakowie przebiła po raz pierwszy w historii 10 tysięcy złotych. Jednak paradoksalnie może to stanowić symboliczny punkt zwrotny, który określa przegrzanie rynku i wyznaczy trend spadkowy cen mieszkań.

Według ekspertów Banku Pekao rośnie cena transakcyjna nieruchomości, podczas gdy siła nabywcza Polaków się zmniejsza i przy wolniej rosnących zarobkach stać ich na coraz mniej. Zjawisko to ma miejsce od 2018 roku. W uproszczeniu oznacza to, że za przeciętne wynagrodzenie polskich obywateli stać na coraz mniej metrów kwadratowych nieruchomości. Według publicysty Agatona Kozińskiego sytuacja ta stanowi zagrożenie dla PiS w wyborach parlamentarnych w 2023 roku, wręcz może zaprzepaścić szansę PiS na wygraną w kolejnych wyborach.

Coraz wyższe kwoty kredytów mieszkaniowych

Mimo kilkunastoprocentowego wzrostu cen nie maleje zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi, jak i samymi mieszkaniami. Według Tomasza Błeszyńskiego, doradcy na rynku nieruchomości, jest to spowodowane tanimi kredytami, jakie są proponowane przez banki, niewielkimi odsetkami na lokatach i niepewnością cen na rynku nieruchomości — ludzie boją się coraz wyższych cen lokali mieszkalnych. Skutkiem wyżej wymienionych czynników jest to, że klienci obecnie kupują wszystko, co trafi na rynek nieruchomości – „dziury w ziemi”, lokale w starym budownictwie, a nawet mieszkania do gruntownego remontu i położone w nieprzyjaznej lokalizacji czy wieżowcach.

Zapytania o kredyt, jakie zostały przesłane do Biura Informacji Kredytowej przez banki i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe (SKOK-i) obejmują kwoty o 91,5 proc. wyższe w stosunku do maja 2020 roku. Średnia kwota kredytu mieszkaniowego, o jaką starają się Polacy obecnie wynosi 321 tysięcy złotych i jest rekordową wysoką wartością. Ekspert prof. Waldemar Rogowski wytłumaczył, że na takie zjawisko pozytywnie wpłynął przede wszystkim wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu oraz wzrost liczby wnioskodawców w porównaniu do maja 2020 r. Co więcej, kolejny raz wartość kwot na wnioskach kredytowych (wartości bezwzględne) osiągnęła wartość najwyższą w całej historii.

Dodaj komentarz