Raport przygotowany przez Narodowy Bank Polski wskazuje, że aktualne ceny mieszkań są rekordowe, jeszcze wyższe niż w okresie mieszkaniowego boomu z 2007 roku. Ponadto wszystko wskazuje na to, że tempo wzrostu cen nieruchomości w najbliższym czasie wcale nie spadnie. Za mieszkanie z rynku wtórnego płaci się nawet o 9 proc. więcej niż 12 miesięcy temu. Obecnie średnia cena za metr kwadratowy mieszkania nowego oraz używanego w Gdańsku wynosi 7,2 tys. zł, w sąsiedniej Gdyni nowy lokal również kosztuje około 7,4 tys. zł za mkw, używany o tysiąc złotych mniej. Najdroższe nieruchomości stale są w Warszawie, gdzie metr kwadratowy używanego to wydatek minimum 8,1 tys. zł, nowego – 8,5 tys. zł.

NBP dane gromadził przede wszystkim z rynku sprzedaży nieruchomości w siedmiu głównych polskich miastach: Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław, co pozwala obiektywnie ocenić przyszłość najbardziej rozwojowych części kraju oraz ich aktualnej kondycji. Szczególnie to widać w przypadku mieszkań używanych, które ze względu na niższą cenę w porównaniu z mieszkaniami deweloperskich szybko znajdują nabywców. Rok temu wzrost szacowano na poziomie 4,7 procent, teraz jest to niemal dwa razy więcej, a w niektórych miasta wskaźnik podskoczył do 13 procent.

Co wpływa na wzrosty cen?

Zdaniem ekspertów z branży nieruchomości powodów takiej sytuacji można wymienić kilka. Jednym z głównych jest stabilna sytuacja na rynku pracy i rosnące wynagrodzenia. Dzięki temu łatwiej o podejmowanie decyzji o zakupie mieszkania oraz o uzyskanie kredytu hipotecznego z banku. Cały czas stopy procentowe są bardzo niskie, dlatego wieloletnia pożyczka bankowa nie jest aż tak ryzykowna dla domowego budżetu. Od kilku lat lepsze wskaźniki opłacalności wykazują inwestycje w branżę nieruchomości niż zakładanie lokaty bankowej, której niewielkie oprocentowanie nie daje większego zysku. Natomiast mieszkanie w atrakcyjnej lokalizacji można z łatwością wynająć lub po drobnym remoncie sprzedać z zyskiem.

Wbrew pozorom osiągniecie wyższej ceny za metr kwartowy mieszkania niż w okresie kryzysu w 2007 roku nie oznacza wstępu do nagłego załamania rynku, ani ryzyka pojawienia się bańki cenowej. Podwyżki związane są przede wszystkim z bogaceniem się polskiego społeczeństwa, a także z inflacją, która istotnie wpływa na wysokość cen we wszystkich branżach. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, sytuacja mogłaby wzbudzić ożywienie wśród analityków sektora sprzedaży nieruchomości, gdyby mieszkania były droższe o kolejne 25 procent. Aż tak wysokiego skoku cen Narodowy Bank Polskich nie przewiduje. Co jeszcze warto zaznaczyć wynagrodzenie Polaków w latach 2007- 2018 zwiększyło się o ponad połowę, a kredyty staniały o ponad 30 procent, dlatego można spodziewać się, iż w kolejnych miesiącach mieszkania nadal będą drożeć.

Dodaj komentarz